sobota, 12 stycznia 2013

Gdzie jest moja siostra?

 Chciałem wykonać duże, szczegółowe ilustracje, w które mogłem wejść i pozostać w nich na długo.
/Sven Nordqvist/

Historia jest prosta: Braciszkowi ucieka Siostra. Braciszek wpada w panikę i prosi dorosłego, aby pomógł mu ją odnaleźć. Dorosły pomaga, wskakuje z małym do balonu i... szuka.
Mały zna swoją Siostrę na wylot, szukając ją stara się myśleć tak, jak ona. Okazuje się, że z Siostry jest niezły ekscentryk, bo balon obija się pomiędzy górami, wysokościami i różnymi innymi cudami. Tym samym Braciszek poznaje świat i wszystkie jego niesamowitości. 

Historia jest prosta, ale drugorzędna. Na początku wcale miało jej nie być. Pierwszeństwo miały wieść obrazy (i tak wiodą), które Sven Nordqvist stworzył w latach 80 ubiegłego wieku. Potem zarzucił poszukiwania Siostry na rzecz innych książek dla dzieci (Mama Mu, Pettson i Findus - same przeboje), aby po dwudziestu pięciu latach odkurzyć wielkie rozkładówki i wydać je w rodzimej Szwecji, a potem na całym świecie. 

Trudno się rozwodzić nad tą książką. Najlepiej po prostu dobrze się przyjrzeć. W środku schowana jest wielka ciekawość świata, ujęta w baśnie i sny, oraz oczywiście, w poszukiwania zaginionej Siostry. Prawdziwa rewelacja. Dla dziecka, dla filozofa, dla każdego z nas.



 Gdzie jest moja siostra?
Tekst i ilustracje: Sven Nordqvist
EneDueRabe 2008

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Trzej Zbójcy

Były święta, było trochę książek. Narobiłam zdjęć, nawymyślałam sobie, o czym to będzie, kiedy wrócę, naoglądałam się i naczytałam się tych książek z Majstrem, a tu jednak nic z tego. W ostatni dzień przed powrotem do Poznania wpadło mi w ręce TO. Niebieska książka. I trzy mroczne janosiki na okładce. W momencie wszystko inne przestało mieć znaczenie. A przynajmniej takie znaczenie, jakie miało TO.


Nie ma co, prawdziwy zbójnicki thriller dla małolatów. Ja nie żartuję. Jest groza, jest napięcie, są czarne charaktery. Aż trzy czarne. Uciekamy! Nie, nie - zostajemy. Dzieciom na pewno się spodoba. Że też naprawdę świat może być taki okrutny. A akcja rozwija się - ha! I tu zepsuję wam niespodziankę - bardzo przewrotnie. Zmienia się o 180 stopni. Tylko nie mówcie dzieciom.

Trzej Zbójcy, przetłumaczeni dotychczas na szesnaście języków (polski przekład Michała Rusinka) i wyprzedani w milionach egzemplarzy, po raz pierwszy ujrzeli światło dzienne w 1961 roku w Nowym Jorku. W Polsce możemy śledzić ich historie dopiero od trzech lat i to dzięki wydawnictwu Format, które poświęca się wydawaniu twórczości pisarza i ilustratora w jednym, Tomiego Ungerera, jednego z bardziej specyficznych autorów światowej literatury dziecięcej (no dobra, nie znam wszystkich autorów, ale jak na mój gust artysta, który wydał bardzo dużo książek dla dzieci i jednocześnie zebrał za nie sporo nagród, jest Ambasadorem Dobrej Woli ds. Dzieci i Edukacji mianowanym przez Radę Europy i cieszy się sporym szacunkiem, a drugocześnie nie cieszy się szacunkiem, bo obok tego wszystkiego jest autorem erotyków i tym podobnych, a jak się Amerykanie o tym dowiedzieli to się za głowę złapali i naciągnęli na książki Ungerera biblioteczną prohibicję, a było to w latach 70 ubiegłego wieku). Mam nadzieję, że nikt się nie zraził.

Pozostałe książki Tomiego Ungerera wydane dotychczas w Polsce (wydawnictwo Format):
Przygody Rodziny Mellopsów, 2010
Otto, 2011
Księżycolud, 2011

I jeszcze jedno. Od dzisiaj wprowadzam tu Majstra, rocznik 2009. Majster czytał tak: Było sobie trzech zbójców: mama, tata i Majster.

Trzej zbójcy
Tomi Ungerer
Format 2009

środa, 19 grudnia 2012

O zimie

Wiedziałam.
Wprawdzie do świąt jeszcze trochę czasu, ale wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam. Wiedziałam, że przyjdzie odwilż i śniegu nie będzie. Wiedziałam.

Ale bez łaski. Poradzimy sobie. Jeśli czegoś nie możemy mieć w rzeczywistości, to sobie o tym poczytamy.


"O zimie" otwiera nam drzwi do białej krainy i wszystkich jej uroków, której potencjalnym uczestnikiem może być każde dziecko i każdy dorosły. Jeśli tylko spadnie śnieg, oczywiście. Na szczęście w tej książce mamy go już od pierwszej strony. Wszystko bez zbędnych słów, subtelnie i z wdziękiem. Ot, po prostu, zima. Każde dziecko o tym wie. Ale nie sztuką jest opowiadać o śniegu i mrozie. Sztuką jest opowiadać o tym tak, aby czytelnik nawet się nie zorientował, że siedzi owinięty kocem, z kubkiem gorącej herbaty, albo kakao.
Dzieci chyba wolałyby kakao.

O zimie
tekst: Görel Kristina Näslund
ilustracje: Kristina Digman
Zakamarki 2008 

PS: To jest wpis-prowokator. Podobno idzie mróz. Jupi!

niedziela, 16 grudnia 2012

Miasteczko Mamoko

Aleksander Pasek. Otylia Sadełko. Zofia Ryjek. Filip Żyraf. Matylda Sweterko. Zygmunt Kosmiczny. Wincenty Pazur. Ignacy Masełko. Czy wszyscy są? Na wszelki wypadek wolę sprawdzić obecność, bo mieszkańców Mamoko nosi na wszystkie strony. Jeszcze ktoś się zawieruszy i zostanie na półce w Empiku. Podchodzę do kasy, uśmiechnięta pani zachęca mnie do skorzystania z oferty świątecznej minus dwadzieścia pięć procent, ale nie, dziękuję, mam Mamoko. Płacę, wychodzę, hura!

Tymczasem w Mamoko powoli zaczyna się dzień. Alojzy Hyc krząta się w kuchni, Róża Hyc idzie obudzić dzieci, Zofia Ryjek pije poranną kawę, Aleksander Pasek spieszy się do pracy, a Gerwazy Skorupko gubi jabłka, które kupił na straganie. A może kupił je w sklepie spożywczym? A może dostał je w prezencie od teściowej? A może, a może... ?


Wielkie, kartonowe rozkładówki, kolorowe ilustracje, dopracowane w najmniejszym szczególe. Brak tekstu - no bo w zasadzie po co? Możemy przecież śledzić losy poszczególnych bohaterów przedstawionych na okładce, tworzyć własne historie, odnajdywać inne postacie; słowem, świetnie się bawić przy pomocy nieskończonych pokładów naszej wyobraźni. A przy okazji także ćwiczyć spostrzegawczość i koncentrację.

 

Podobno w kręgach małoletnich Miasteczko Mamoko jest otaczane miłością powszechną. I, że niby nie ma dziecka, które nie reaguje na tą książkę z entuzjazmem. Mam nadzieję, bo Mamoko zostało przeze mnie wybrane jako prezent pod choinkę dla Pawełka. A w ogóle, to jak będzie się nazywał mieszkaniec Mamoko? Mamokończyk...?

 Miasteczko Mamoko
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
Dwie Siostry 2010

Uwaga!
W tej serii dostępne są również:
Dawno temu w Mamoko
Mamoko 3000

sobota, 15 grudnia 2012

Tu i tam z Kubą i Bubą

Kuba i Buba. Dwoje bliźniaków.
Buba? 
Boże. Co to w ogóle jest? Jeszcze rozumiem pierwsze: Kuba. Ale, że Buba? 

Książki Grzegorza Kasdepke są jedyne w swoim rodzaju, o czym z pewnością przekonał się każdy, kto miał do czynienia z Detektywem Pozytywką, lub Kacperiadą. Seria o Kubie i Bubie również ma swoich gorących zwolenników. 
No ale Buba. Jakoś nie mogę tej Buby.
Ale uprzedzać się do książek, tylko dlatego, że Buba, nie mogę tym bardziej.
Więc czytam o tej Bubie, i tym Kubie, rzecz jasna.

A oni co? 
Ustawiają rodziców w pary, to znaczy w jedną parę, pierwszą i ostatnią w dodatku. Kuba idzie z tyłu, pilnuje, aby nikt nie odłączał się od grupy. Buba (Buba... już po pierwszej stronie imię zostało w pełni zaakceptowane, wystarczyło po prostu zacząć czytać) robi za przewodnika. Zaczyna się wielkie zwiedzanie Warszawy pod kubobubowym kierownictwem. Kolejne miejsca w stolicy przeplatają się ze zwariowanymi pomysłami dzieciaków: a to zagadują do żołnierzy pełniących wartę, a to dochodzą do wniosku, że strażnika w zoo też karmić nie można, a to urządzają bicie rekordu Guinessa w najszybszym zwiedzaniu Warszawy. No i przy okazji dowiadują się (a ja razem z nimi), skąd pochodzi nazwa Żoliborz.


Ale jest jeszcze coś. Jak na Kasdepke przystało, książka aż kipi od pomysłów. Opowieści o rodzinnych wycieczkach przeplatane są różnego rodzaju dodatkami. Znajdziemy tu między innymi przepis na spalenie pizzy, zagadki, które można rozwiązywać w ciemności, quiz na nerwusa, grę planszową i nawet instrukcję, jak narysować naszych bohaterów.

Pozostałe tytuły o Kubie i Bubie:
"Kuba i Buba, czyli awantura do kwadratu"
"Słodki rok Kuby i Buby"
"FOCHY FORTUNY czyli niezwykły słownik Kuby i Buby"
 

Tu i tam z Kubą i Bubą
tekst: Grzegorz Kasdepke
ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Literatura 2010

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Szary chłopiec



Za oknami biało, więc dla kontrastu porozmawiajmy o czymś szarym. Na przykład o szarym chłopcu.


Szary chłopiec. Ten to ma dopiero. Na zewnątrz jest szary, od stóp po czubek głowy. I w środku jest szary: nic go nie cieszy, nic go nie smuci, nic go nie przeraża, nic go nie zachwyca. Widocznie tak już musi być. To przecież nie jego wina, że nie jest ani krewetkowy (jak tata), ani zielony (jak mama), tylko po prostu szary.


Książka o wyrażaniu emocji. Albo raczej o ich niewyrażaniu. Czy tak się w ogóle da? Czy naprawdę ktoś tak potrafi? Szary chłopiec potrafił długo, ale na szczęście, pewne niepozorne zdarzenie w jego życiu... ups! Nie zdradzam końca. 
Ukłon w stronę ilustracji, które raz,  że są utrzymane w odpowiedniej kolorystyce i tonacji, dwa, że kiedy trzeba to zieją ekspresją, i trzy, że w ogóle wyglądają rewelacyjnie.   

Dobrze, że nic nie trwa wiecznie. Nawet szarość. Nawet w tej książce.

Szary chłopiec
Tekst: Lluís Farré
Ilustracje: Gusti
Entliczek 2012

niedziela, 9 grudnia 2012

Dziwne zwierzęta

Mrówkojad jest dziwny.
I jest mu z tym dziwnie.

Tym bardziej, że jego przyjaciółka orzesznica, jest całkiem zwyczajna. 
W szczególności zwyczajna. 
A on jest w szczególności dziwny. 

Mrówkojad, zwierzę czynu, ogłasza konkurs na najdziwniejsze zwierzę: "przybywaj taki, jaki jesteś", głosi napis na plakacie. Na plakacie? Też coś! W dzisiejszych czasach konkursy ogłasza się przez sieć, a nie przez "oldskulowe" plakaty na dębach. Szczęście dla mrówkojada, że jego przyjaciółka idzie z duchem czasu i potrafi zainstalować taką sieć za swoim domkiem. Dzięki temu na konkurs przychodzi mnóstwo zgłoszeń, dziwnych i niesamowitych, które wzbudzają niepokój w duszy mrówkojada. Które zwierzę okaże się zwycięzcą?


Każdy jest dziwny. Każdy jest wyjątkowy. I dobrze, jeśli na naszej drodze pojawi się taki mrówkojad-filozof, z głową pełną dywagacji: kto jest kim? Co jest czym? Jak to się wszystko ma w stosunku do innych?
"Dziwne zwierzęta" stara się znaleźć odpowiedź na te wszystkie pytania. Napisana prostym, zabawnym językiem historia, idealnie nadaje się do samodzielnego, bądź do wspólnego czytania razem z rodzicami. Całość dopełniają staranne ilustracje i te miny mrówkojada - godne prawdziwego, "wyjątkowego" filozofa.

Dziwne zwierzęta
Tekst: Lotta Olsson
Ilustracje: Maria Nilsson Thore
Zakamarki 2012

sobota, 8 grudnia 2012

Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren

Pewnego dnia w małym, szwedzkim miasteczku o nazwie Vimmerby, przysiadło na ławce obok kościoła dwoje młodych ludzi: Samuel August, zwany Sammelagustem i Hanna z Hult.  Na dworze było zimno i padał deszcz ze śniegiem. Nic jednak nie stanęło na przeszkodzie temu pierwszemu, aby się oświadczyć, ani tej drugiej, aby przyjąć oświadczyny. Po dwóch latach pobrali się. Wkrótce urodził się Gunnar, potem Astrid, potem Stina, a na końcu Ingegerd. Rodzina zamieszkała w gospodarstwie Näs i żyło im się dobrze i spokojnie. Czasem tylko ktoś wpadał na szalone pomysły, jak skakanie po meblach, albo wysłanie swojej lalki na księżyc. Ale tym kimś była dziewczynka, której imię po latach znało każde dziecko na świecie. Echa jej dzieciństwa dzwonią wszędzie: od Bullerbyn, aż po willę Śmiesznotkę. Dzwonią zaś przede wszystkim w książce pod tytułem: "Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren".


W książce jest bardzo szwedzko: tekst przenikają piękne krajobrazy, tu i tam stoi domek z czerwonej cegły. Pomiędzy kartkami biegają jasnowłose dzieciaki. W szkole po raz pierwszy zwraca się uwagę, aby nie stosować przemocy wobec uczniów (a mamy początek XX wieku!). W takim środowisku dorastała Astrid Ericsson, znana później całemu światu jako Astrid Lindgren.

Znajdziemy tu nie tylko historie przeplatane kolorowymi ilustracjami i czarno-białymi zdjęciami, ale także odwołania do poszczególnych fragmentów z książek Astrid, które nawiązują do jej biografii (a jest ich naprawdę sporo). Na końcu został zamieszczony mały przewodnik po Vimmerby, krótka historia całego życia pisarki, przydatne adresy www, oraz spis wszystkich książek, zarówno tych wydanych w Polsce, jak i jeszcze nie. Z tego wszystkiego wychodzi nam rewelacyjny podręcznik wiedzy o Astrid i jej świecie. Podręcznik dla małych, średnich i dużych. Bo skoro każdy kiedyś zetknął się z twórczością Astrid, proste jest, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.


PS "Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren" to debiut wydawnictwa Zakamarki, które od kilku lat zajmuje się wydawaniem szwedzkiej literatury dla dzieci w Polsce

Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren
Tekst: Christina  Björk
Ilustracje: Eva Eriksson
Zakamarki 2007

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Cyferki

Pewnego dnia na poczcie tworzy się duża kolejka. Stojący w kolejce czekają cierpliwie, aż tu nagle ktoś bezczelnie wpycha się na pierwsze miejsce. Niedoczekanie tego ktosia. Kolejkowicze wszczynają bójkę: młócą się po głowach, tupią, drapią i krzyczą, że ratuj się kto może. Myślałby kto, że cyferki, i że taki tupet! Dopiero interwencja pewnego pana z wąsami, o którym śpiewali Skaldowie (tylko, że tam nie miał wąsów), jest w stanie przywrócić należyty poczcie polskiej spokój.



Mamy wszystkie cyferki od jeden do dziewięć, mamy niekulturalne  zero (to ono wepchało się w kolejkę), mamy podręczny format w sam raz do plecaka, mamy zwięzłą, wierszowaną historyjkę Jacka Cygana, mamy dydaktyczne "raz, dwa, trzy, cztery..." na co drugiej stronie i mamy wreszcie piękną oprawę graficzną Oli Woldańskiej-Płocińskiej. Z tego wszystkiego wychodzi nam wstęp do cyferkoznawstawa dla najmłodszych. Niczego sobie ten wstęp.
"Cyferki"
tekst: Jacek Cygan
ilustracje: Ola Woldańska-Płocińska
Czerwony Konik 2011

niedziela, 2 grudnia 2012

Przygody rodziny Mellopsów

Chyba mam jakąś słabość do zwariowanych rodzin. Tak, na pewno mam.

Co to jest Mellops? Mellops to taka świnka o prostodusznej kresce. Więcej Mellopsów to już rodzinka:

Pewnego dnia, z pomysłu taty, postanawiają wybudować śmigłowiec. Pewnego dnia, z pomysłu taty, postanawiają wyruszyć na poszukiwanie skarbu. Pewnego dnia, z pomysłu taty, postanawiają wybudować platformę wiertniczą. I zawsze "coś" musi im się nie udać. Ale, ale! To są Mellopsy. A dewiza Mellopsów brzmi: nigdy się nie poddawać.


"Przygody rodziny Mellopsów" po raz pierwszy ujrzały światło dzienne w latach 50 ubiegłego wieku, w formie osobnych książek. Polskie wydanie z 2010 roku zawiera zbiór wszystkich dotychczasowych przygód. Historyjki stworzone przez Tomiego Ungerera, twórcę tekstu i przede wszystkim ilustracji (przede wszystkim, bo to w nich drzemie moc), są wyrafinowane, pełne humoru i potencjału.


I jeszcze jedno. Co by się działo, każda przygoda kończy się wprost wyśmienicie: wielkim tortem z bitą śmietaną i cukierkami, upieczonym przez mamę Mellops. I jakkolwiek zdradzanie końca historii jest okropne to mam nadzieję, że w tym jednym wypadku Mellopsy mi wybaczą.


"Przygody rodziny Mellopsów"
Tomi Ungerer
FORMAT 2010
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...